Czechy: Alarm bombowy i awaryjne lądowanie samolotu do Polski
Polak, który spowodował awaryjne lądowanie w Pradze – samolotu z Hiszpanii do Warszawy, został aresztowany. Według czeskiej policji nie umiał sensownie wytłumaczyć dlaczego groził zdetonowaniem bomby, której nie posiadał.

Rzeczniczka departamentu zagranicznego czeskiej policji poinformowała, że aresztowany 68-letni mężczyzna nie był pijany. Katarina Rendlova powiedziała czeskiej agencji prasowej CzTK, że podczas zatrzymania nie stawiał oporu, nie był też agresywny. Odmówił jednak współpracy z funkcjonariuszami.
Wcześniej czeskie służby wykluczyły motyw o charakterze terrorystycznym. Aresztowanemu Polakowi nie przedstawiono jeszcze oficjalnych zarzutów, ale podejrzany jest o rozpowszechnianie fałszywych wiadomości i narażenie bezpieczeństwa lotu. Na pokładzie samolotu nie znaleziono ładunku wybuchowego, a żaden z pasażerów nie odniósł obrażeń.
Boeing 737, na którego pokładzie było stu sześćdziesięciu pasażerów, głównie z Polski, wylądował na lotnisku imienia Vaclava Havla w stolicy Czech w piątek, 30 grudnia, przed godziną 21.00. Pasażerowie przerwanego lotu późnym wieczorem przeszli na czeskim lotnisku odprawę paszportową. Noc spędzili w hotelach. Wylecieli do kraju około godziny 7.00 rano i krótko po ósmej wylądowali w Warszawie. IAR