Przynieśli je Anna Fajst, Bartek Zwierzchowski i Artur Dąbrowski – trzyosobowa reprezentacja Łódzkiej Chorągwi ZHP.Od tygodnia roznoszą je po domach, szkołach i instytucjach. – Zależy nam na tym, aby to mogło ono trafić do jak największej liczny miejsc – wyjaśnia Anna Fajst.

Polscy harcerze Betlejemskie Światło Pokoju otrzymali 11 grudnia. Później, symbolicznie przekazywane z rąk do rąk, trafiło ono do Łodzi.- Tak wygląda – harcerze pokazują pilnie strzeżony lampion. Jak trafiło do Łodzi?Różnymi środkami transportu. Większą część trasy z Betlejem pokonało samolotem, ale roznoszone jest też przez uczestników tej wyjątkowej sztafety.

– Dbamy, aby nie zgasło – wyjaśnia Anna Fajst. I dodaje, że choć ten konkretny lampion nie przyjechał do Łodzi bezpośrednio z Betlejem, to odpalony został z płomienia pochodzącego z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem. – To światłonaprawdę wzięło się z Betlejem – przekonuje harcerka. – Z groty, w której ogieńpali się przez cały rok.

W okresie przedświątecznym skauci z całego świata dostarczają ten symboliczny płomień do jak największej liczby domów i instytucji na całym świecie. Łódzcy harcerze opiekują się nim od kilku lat. I zapewniają, że nie zdarzyło im się, aby ogień zgasł.

Harcerze zaznaczają, że Betlejemskie Światło Pokoju można rozsiewać dookoła i dzielić się nim z innymi ludźmi.Każdy może przyjść i odpalić swoją świeczkę z takiego lampionu. Odpalić i przekazać je dalej. – To światło nie jest dla specjalnego grona, jest dla każdego – zapewnia Artur Dąbrowski. – Na tym nam najbardziej zależy. Aby trafiało do ludzi.

Do akcji dostarczania Światła przyłączają się wszyscy harcerze – od najmniejszego zucha do seniora. – Emocje ludzi, którym wręczamy światełkosą bardzopozytywne – dodaje Bartek Zwierzchowski. – To bardzo symboliczna i szlachetna idea. Zawsze widać u ludzi ciepło i pogodę ducha.