Kto winien protestom w Sejmie? Łódzcy politycy podzieleni
Sytuacja w polskim parlamencie dzieli również łódzkich polityków. Parlamentarzyści z regionu wzajemnie obarczają się winą za paraliż prac Sejmu i masowe protesty, do których dochodzi na ulicach polskich miast.

Łódzcy posłowie PO mówią jasno, że ich protesty nie ustaną dopóki w polskim parlamencie nie zostaną przywrócone rządy prawa. Ich zdaniem, żeby tak się stało większość parlamentarna musi spełnić kilka warunków. Chodzi nie tylko o powtórka głosowania nad budżetem, ale również o dymisję Marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. – Ten Marszałek nie ma prawa już przewodzić Sejmowi – uważa posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Przypomnijmy, że kryzys parlamentarny rozpoczął się w piątek (16 grudnia)
Z kolei politycy Prawa i Sprawiedliwości uważają, że za zamieszanie odpowiada opozycja, która nie dość, że paraliżowała prace sejmu, to jeszcze w akcie desperacji nawoływała do protestów. – Nie wydarzyło się nic, co byłoby sprowokowane przez PiS, a tłumaczyło takiprzebieg wydarzeń – mówi Joanna Kopcińska, posłanka PiS.
Politycy obu stron możliwości rozwiązania konfliktu dopatrują się w rozmowach, jakie podejmuje prezydent Andrzej Duda.
Zobacz też, co działo się na antyrządowych demonstracjach
Posłuchaj więcej o kryzysie parlamentarnym zdaniem łódzkich posłów
Nazwa | Plik | Autor |
Łódzcy posłowie o kryzysie parlamentarnym | audio (m4a) audio (oga) |