Eksperyment Wolność [PISZĘ, WIĘC JESTEM JOANNA SIKORZANKA]
Przyznaję, tytuł nie jest mój własny, ściągnęłam go z książki prezentującej utwory zebrane Witolda Sułkowskiego, łódzkiego opozycjonisty związanego z Ruchem, KSS KOR oraz Solidarnością.
![Eksperyment Wolność [PISZĘ, WIĘC JESTEM – JOANNA SIKORZANKA] 1 31072 78fbe78fe1f03bbd10c0d2894148e165](/wp-content/archiwum/files/31072-78fbe78fe1f03bbd10c0d2894148e165.jpg)
Jego postać przypomina konsekwentnie od wielu lat Dom Literatury i Stowarzyszenie Pisarzy Polskich w Łodzi. Już po raz dziewiąty, w ramach trwającego właśnie Festiwalu Puls Literatury, ogłoszony został ogólnopolski konkurs na prozę poetycką jego imienia. Był bowiem Sułkowski także pisarzem, publicystą i dziennikarzem radiowym związanym z Głosem Ameryki, autorem wierszy i prozy poetyckiej oraz esejów i felietonów drukowanych m.in. w łódzkim Pulsie i piśmie 2B (To Be), już na emigracji.
Jego Szkoła zdobywców, wydana w 1976 roku w Instytucie Literackim w Paryżu i dedykowana Jackowi Kuroniowi, okazała się sukcesem i sprawiła, iż władze wprowadziły zapis cenzorski uniemożliwiający autorowi jakiekolwiek publikacje w oficjalnym obiegu. Co tak nie spodobało się cenzorom? – W naszej Szkole Zdobywców wykłada wysłużony sierżant: najważniejszą częścią wioślarza są plecy. Wróć. Rany na plecach. Istotą napędu jest bicz. Składa się on ze świstu i bólu [] O świcie zziębnięci wysłuchujemy niezmiennej oracji siwiutkiego kapelana. Tym miłosierdzie tylko dane, co zabijają. Ci wiedzieć mogą, czym jest prawda, co mądrze kłamią [] Mijają lata w dusznych klasach, w stertach zakurzonych zeszytów, wśród niezmiennych dziwactw belfrów i dowcipów uczniów. Tylko coraz głębiej wnika w nas wiedza, tylko coraz jest ciaśniej od nowych roczników. Tę prozę poetycką znajdziemy w wydanej niedawno przez łódzki Dom Literatury książce Eksperyment Wolność. W posłowiu do niej Paweł Spodenkiewicz, opozycjonista i znajomy Sułkowskiego pisze, iż był on zafascynowany Gombrowiczem, z którym łączyło go podobne podejście do języka [] obaj przetwarzali ironicznie podobny typ polszczyzny. Sułkowi jak nazywali go koledzy było też blisko do Herberta, który wzruszał go czystością tonu i do Białoszewskiego, którego cenił za niesamowitą umiejętność skrótu, zaś nieufne podejście do języka sprawiło, że było mu po drodze z poetami wzbierającej właśnie Nowej Fali.
Jednemu z nich, Zdzisławowi Jaskule, który napisał (pod pseudonimem Marek Gruda) przedmowę do opublikowanego w paryskiej Kulturze tomu prozy poetyckiej Szkoła zdobywców zadedykował swój Poemat społeczno-polityczny / 40 st. C zaczynający się od słów Do południa nic się nie zdarzyło / Upał sprzyjał rolnictwu / Zderzenie lodziarza z tramwajem nastąpiło o godzinie 12:00 [] Studenci rozdawali ulotki / z adresami sklepów, w których można dostać [] Rosła kolejka tramwajów, wysypał się tłum spóźnionych [] Najkarniejsza była grupa przedszkolaków, która tramwajem numer 9 wybrała się na zwiedzanie / Izby Pamięci Narodowej Przedszkolacy zaintonowali Zawsze niech będzie słońce[] i Pochód ruszył [] prosto w słoneczne jutro. Wśród zamieszczonych we wspomnianej książce tekstów są także wiersze zadedykowane siostrze Ewie Sułkowskiej – Bierezin i Jackowi Bierezinowi, z którymi łączyło go nie tylko rodzinne pokrewieństwo, ale także wspólne doświadczenia redagowanie podziemnego Pulsu, aresztowania i wreszcie internowanie w stanie wojennym. Sama kulistość ziemi czyni marsz w przód bezsensownym tak pożegnał mnie strażnik otwierając bramę to Odejście dedykowane Siostrze – Bolały oczy odwykłe od horyzontu / powietrze przegryzało płuca [] wiedziałem już że wrócę tu z dynamitem / Strzepnąłem kurz z kolan przesłuchałem serce / na okoliczność bicia monotonnie kłamało / Zaskrzypiała brama Za mną szedł następny
Po zwolnieniu z internowania Witold Sułkowski wyemigrował do USA, gdzie podjął pracę w waszyngtońskim Głosie Ameryki, redagował także londyńską kontynuację Pulsu i pisywał do wydawanego przez siostrę w Chicago dwujęzycznego czasopisma literacko-społecznego 2B. Zbierali razem podpisy pod protestem w sprawie przetrzymywania w stanie wojennym bez rozprawy sądowej działaczy Solidarności i KSS KOR petycje wysłano potem do prezydenta Regana, Kongresu i Senatu Stanów Zjednoczonych. Z żoną i dwoma urodzonymi jeszcze w Polsce synami osiadł w miejscowości Rockville w stanie Maryland, skąd wysyłał listy do przyjaciół. Teraz Polska aż dyszy wolnością pisał w jednym z nich, po 1989 roku Ten oddech słychać przez ocean. Pytanie, jak pójdzie z odzyskaniem zwykłej ludzkiej i międzyludzkiej godności. To trochę więcej, niż przywrócić orłu koronę. Został członkiem Partii Republikańskiej i wspierał jej konserwatywne skrzydło, był zafascynowany Ameryką, nie tracił jednak kontaktu z ojczyzną, za którą tęsknił i starał się często odwiedzać. Oba kraje uważnie obserwował, stawiał diagnozy Obolałość Polaków widać i w tym, że nie są na ogół ciekawi niczego poza sobą [] Z narodowego solipsyzmu niedaleki już krok do ksenofobii i nietolerancji, które są w Polsce dość powszechne Krytykował brudny i cyniczny język polityków, głupich, zaczadzonych demagogią wyborców. Zmarł w 2003 roku, podczas pobytu w Łodzi. Zostawił wiersze, niedokończoną opowieść Dysiek o Odysie Dyśku Cieślaku, krótkie formy poetyckie i sporo przemyśleń Im dłużej żyję na świecie, tym bardziej przekonuję się, że wolność jest czymś, co zdobywać trzeba cały czas [] W Ameryce czy w Polsce, żyjemy, niestety [] w niewidzialnej sieci zniewoleń. Wolność zyskuje się tylko w chwilach odskoku od rutyny, nienapiętego buntu, luzu, wesołej odwagi. Warto zawsze z wolnością eksperymentować.
A więc EKSPERMENT WOLNOŚĆ dziś także. A może zwłaszcza dziś.