Przyjaciele i wrogowie część 2. (felieton z 03.06.2016)
Za jedno naprawdę podziwiam lewicę za upór i żelazną konsekwencję. Jak już raz uparła się, żeby wypromować organizacje pokroju Młodzieży Wszechpolskiej, albo ONR, to już nie odpuści. A to nagłośni ich mityczne patrole i sprawi, że Obóz Narodowo – Radykalny będzie odmieniany w mediach przez wszystkie przypadki, a to napisze jakiś list, który wepchnie narodowcom w ręce pierwsze skrzypce w organizowanym od lat przemarszu. Pójdzie nawet do sądu, żeby w świetle kamer bić się ze śmiertelnym wrogiem udowadniając, że jest równy jej.
Marsz Rotmistrza Pileckiego organizowany jest od 5 lat. Jednak dopiero w tym roku zrobiło się o nim wyjątkowo głośno. Coś się stało? Był jakiś wyjątkowy? Absolutnie nie. Ot zwyczajnie, na fali mody udowadniania tego, jak to Polska się radykalizuje dopiero teraz bystre oko lewicowych polityków dostrzegło, że uczestniczył w nim ONR, który nosiswoje sztandary. Najbystrzejszy okazał się przewodniczący łódzkich struktur SLD, który napisał nawet w tej sprawie list, wyjaśniając że wznoszone przez radykałów od lat antylewicowe hasła są tak naprawdę ksenofobiczne i homofobiczne. I się zaczęło. Hasła, które tak bardzo nie spodobały się przewodniczącemu były newsem tygodnia! Przykryły nawet informacje o miliardowym dofinansowaniu dla Łodzi. Telewizyjne kamery ustawiły się wokół politycznego ringu, dziennikarze włączyli nagrywanie i w zasadzie nic więcej nie musieli robić. Mogli tylko cytować argumenty, których zwieńczeniem okazał się wniosek do sądu przeciwko wiceprezydentowi miasta. Sam proces też pewnie będzie okazją do słownych potyczek i wyrazów oburzenia na działania drugiej strony. Istny samograj. W efekcie nazwa ONR pojawi się w mediach dodatkowe kilkadziesiąt razy, udowadniając wszystkim, że radykalni działacze skrajnych organizacji, to ludzie z którymi na poważnie się dyskutuje i w sprawie których głos zabierają najwyżsi włodarze miasta.
Gdzie był przewodniczący Trela kiedy organizowano cztery poprzednie Marsze Rotmistrza Pileckiego? Dokładnie tam gdzie jest teraz. Tylko jego partia była zupełnie gdzie indziej w parlamencie. Teraz walczy o polityczne być albo nie być, a w tej walce wszystkie chwyty są dozwolone. Nawet jeśli na plecach z pola bitwy wyniesie się w górę zaciętego wroga.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton z 03.06.2016 | audio (m4a) audio (oga) |