Kłopot z gettem [PISZĘ, WIĘC JESTEM JOANNA SIKORZANKA]
Przez lata o nim nie mówiono. Walczące, bohaterskie warszawskie getto doczekało się chwały, a to łódzkie, niewolniczo pracujące, by przetrwać, zepchnięte zostało na margines zapomnienia.
Dopiero w ostatniej dekadzie XX wieku sytuacja uległa zmianie – zaczęto mówić o zamkniętej dzielnicy stworzonej przez nazistów, w której znalazło się ponad 200 tysięcy osób. Pojawiły się publikacje poświęcone funkcjonowaniu getta, na kirkucie przy ulicy Brackiej odbywały się uroczystości upamiętniające zamordowanych Żydów, przybywało też wspomnień tych, którzy znaleźli się za drutami. Po roku 2000, na uroczystości związane z rocznicą likwidacji getta, przyjeżdżali coraz liczniej ci, którzy ocaleli wręczano im odznaczenia, organizowano dla nich koncerty, pokazywano w mediach, w powstałym przy Centrum Dialogu im. Marka Edelmana parku pojawiły się – sadzone przez nich – drzewa. W przestrzeni miejskiej, na bałuckich kamienicach, namalowano murale, jak ten przedstawiający Dawida Sierakowiaka, autora przejmującego dziennika. Na Radogoszczu, skąd odchodziły transporty do Auschwitz, stworzono Muzeum Radegast. Ukazała się wielotomowa Kronika getta łódzkiego, wydano poezje Abrama Cytrynka i Abrama Koplowicza, na Bałutach kręcono etiudy filmowe, wykorzystując fakt, iż teren dawnego getta w przeważającej części pozostał niezmieniony. Sprowadziliśmy – także my, dziennikarze – historię łódzkich Żydów prawie wyłącznie do martyrologii. Spotkałam się z tym, że odwiedzający Łódź turyści pytali, czy rysunek przedstawiający jedną z kładek łączących dwie strony getta to nasze logo
Te kładkę odnajdziemy w – zaprezentowanej kilkanaście dni temu w Muzeum Radegast makiecie getta, w której – docelowo – ma znaleźć się około 7 tysięcy modeli budynków i kilka tysięcy innych obiektów, takich jak samochody, latarnie, wozy, słupy trakcyjne czy nagrobki. Wykonany do tej pory pierwszy fragment, który przedstawia południową część getta, został opracowany na podstawie zdjęć lotniczych z maja 1942 roku oraz archiwalnych i współczesnych fotografii. Jak mówią twórcy projektu z pracowni Scale Model Warehouse, skala 1:400 pozwoliła odwzorować możliwie wiernie szczegóły budynków i innych obiektów, a także klimat Łodzi z tamtych lat. Jak podkreśla, kierująca pracami, Izabella Terela z Muzeum Tradycji Niepodległościowych, przy budowie makiety pomagał zespół ekspertów i pasjonatów historii Łodzi oraz najlepsi polscy modelarze. Przed nami kolejne etapy powstawania tego przedsięwzięcia. Spełniają się marzenia o budowie podstaw tożsamości Łodzi pisze na FB jeden z twórców makiety, na co odpowiada mu dr hab. Krzysztof Paweł Woźniak,historyk, etnograf z Instytutu Historii UŁ- ta budowa mogłaby się zaczynać nie od środka, lecz od początku, jeżeli o podstawach mówimy – i dalej – obawiam się, że ta makieta wyrwana jest jednak z kontekstu historii Łodzi i koncentruje uwagę widza tylko na najtragiczniejszym okresie w dziejach łódzkich Żydów [] nim doszło do zaplanowanej przez Niemców tragedii Holocaustu, środowisko to miało za sobą wiele znakomitych osiągnięć, które także można przedstawić w atrakcyjny wizualnie sposób. Koncentrowanie uwagi wokół haseł Litzmannstadt Ghetto czy Bałuty uważa za nietrafione, bowiem nie są to klucze do poznania i zrozumienia historii miasta. Na koniec zaś dodaje – mam wrażenie, że w – niezamierzony na pewno sposób powstaje pomnik chwały twórców Litzmannstadt Ghetto. Jak oni Niemcy ładnie to urządzili No właśnie, mamy jednak kłopot z gettem, z mówieniem o nim. Czy autor przytoczonych wyżej słów nie ma racji? Czy nie gloryfikujemy, w pewien sposób, nazistowskich pomysłów? Pytań jest wiele, odpowiedzi nie są oczywiste.