Trudne zwycięstwa [PISZĘ, WIĘC JESTEM – JOANNA SIKORZANKA]
Ma swój pomnik, choć jest jedynie pieśnią. Powstała w 1941 roku, po inwazji niemieckiej na Związek Radziecki muzykę do niej skomponował Aleksander Aleksandrow, założyciel słynnego chóru, a słowa napisał Wasilij Lebiediew-Kumacz. Kto z nas je dzisiaj pamięta?
, , / Wstawaj, kraju ogromny, / Wstawaj na śmiertelny bój / Z faszystowską siłą ciemną, / Z przeklętą hordą Zabrzmiały po raz pierwszy na Dworcu Białoruskim, skąd odjeżdżały pociągi z żołnierzami jadącymi na front, podobno dyrygował wojskowymi muzykami sam kompozytor, który został uwieczniony na tablicy pamiątkowej umieszczonej na jednym z budynków dworca. Stoi wśród gęstych kłębów dymów z parowozów, w ręku trzyma ostrą jak bagnet batutę, wokół widać odprowadzające swych synów, mężów i braci kobiety. Obok słowa Świętej pieśni, jednego z symboli Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, w której straciło życie 25 mln Rosjan.
Przypominam o tym właśnie dziś, 8 maja, w Dniu Zwycięstwa, a właściwie w Narodowym Dniu Zwycięstwa, taka bowiem od ubiegłego roku obowiązuje w Polsce nomenklatura. Zniesiono wówczas obchodzone dotychczas 9 maja Święto Zwycięstwa i Wolności, co rosyjskie MSZ przyjęło z ubolewaniem. Rozbieżność dat wynika nie tylko z różnicy czasu w Moskwie i na zachód od niej – jak wiadomo reprezentujący Niemcy feldmarszałek Keitel podpisał akt bezwarunkowej kapitulacji w jednym z berlińskich kasyn o godz. 22,30 czasu środkowo-europejskiego 8 maja 1945 roku, a przerwanie działań wojennych nastąpiło dokładnie o godz. 23,01, gdy w stolicy ZSRR był już kolejny dzień, 9 maja. Polska doszlusowała do zachodniej Europy, decydując się na datę uznaną w Unii Europejskiej i dystansując od mocarstwa, które wprawdzie zwyciężyło faszystów, ale przyniosło nam kolejną okupację, zamieniając jedną dyktaturę na inną. Nie możemy, nie chcemy tego wybaczyć naszemu wschodniemu sąsiadowi i mamy do tego prawo. Lista jego przewin jest długa znajdziemy na niej pakt Ribbentrop-Mołotow, wkroczenie Sowietów do Polski 17 września 1939 roku, zbrodnię w Katyniu, gułagi, represje. A do tego zakłamywanie historii, w czym Władimir Putin nie ustępuje swoim stalinowskim poprzednikom. Zrehabilitowanie przez niego dwa lata temu wspomnianego wcześniej paktu, który miał pozwolić Związkowi Radzieckiemu na przygotowanie się do wojny czy tłumaczenie wrześniowej inwazji karą dla Polski za jej rozbiór Czechosłowacji są dla nas nie do przyjęcia, powinny natomiast być do przyjęcia pewne fakty nie podlegające dyskusji. To głównie radzieccy żołnierze dali odpór niemieckiej armii na wschodzie i przeszli przez terytorium Polski wypędzając faszystów. To żołnierze 1 Frontu Ukraińskiego wyzwolili KL Auschwitz-Birkenau. Mogiły czerwonoarmistów spotkać można w wielu miejscowościach w Polsce, na przykład w Braniewie, gdzie spoczywa ponad 31 tys. żołnierzy. To największy cmentarz czerwonoarmistów w Europie, chętnie odwiedzany przez tych, którzy chcą złożyć hołd poległym. Należą do nich również, zrzeszeni w klubach, motocykliści, odbywający rajd z Moskwy do Berlina Drogami zwycięstwa. Wśród nich Nocne Wilki. Jak twierdzi starosta braniewski przyjeżdżają tu od wielu lat, jednak od jakiegoś czasu ich wizyty wzbudzają kontrowersje i choć nie dochodzi do żadnych incydentów, Polska daje im odczuć, że nie są tu mile widziani. Niektórzy z nich są zatrzymywani na przejściu granicznym ze względu na zagrożenie ładu i bezpieczeństwa publicznego państwa, co jeden z organizatorów Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego, który współpracuje z rosyjskimi motocyklistami, nazwał haniebną decyzją. Ci, którzy dotarli do Braniewa złożyli kwiaty pod pomnikiem na cmentarzu, a także na rondzie gen. Władysława Andersa i pojechali dalej, na Berlin. Niektórzy uważają, że szum wokół ich wizyty w Polsce jest zupełnie niepotrzebny, wręcz groteskowy, nie widzą w ich postępowaniu żadnej prowokacji, inni ostrzegają, że proputinowskie Nocne Wilki to nacjonalistyczny klub, należący do Holdingu Struktur Ochronnych Wilk, zrzeszający powołuję się tu na portal Niezależna setki ludzi gotowych do walk w każdych warunkach.
Na koniec truizm nic nie jest takie proste, historia nas tego uczy. Mój Dziadek, nr obozowy 80633/D, nie doczekał wkroczenia wojsk radzieckich do Auschwitz, zginął, gnany w marszu śmierci. Jego córkę, a moją Mamę, gonił po ulicy Koszykowej w Warszawie, w wigilijny wieczór, włoski żołnierz okupant, by podarować jej pomarańczę, a sowiecki żołdak, gdy szła pieszo z Warszawy do Łodzi, w styczniowy mróz 1945 roku , dał walonki, by wytrwała. Ambasador Rosji mówiący na cmentarzu w Braniewie, że to dzięki spoczywającym tam żołnierzom powstało województwo warmińsko-mazurskie zdaje się nie pamiętać, iż stało się to kosztem rdzennej ludności, która potwornie cierpiała w tym czasie (pamiętacie film Róża?). Jestem w stanie zrozumieć tęsknotę wilniuków za Wilnem i lwowian za Lwowem, ale też rozumiem uczucia tych, którzy z bólem i sentymentem wspominają Breslau lub Mazury (na FB, nieznany mi osobiście, Hans Kalisch z Niemiec dziękuje za wrzucane tam zdjęć jezior i ukochanego Węgorzewa). A Nocne Wilki przybywające do nas z Kaliningradu pamiętają, że to rodzinne miasto wielkiego Immanuela Kanta Koenigsberg?
Rosjanie chcą czcić zwycięstwo w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej uszanujmy to. Możemy się z kimś nie zgadzać, ale pewne sprawy są poza dyskusją, tak jak to, że we wczorajszym marszu opozycji szły tysiące ludzi nie najgorszego sortu.