Konsorcjum trzech firm, które budują podziemną stację zarzuca magistratowi i kolei, że jako zamawiający nie wywiązali się z zapisów umowy, co miało doprowadzić do opóźnień, a te z kolei do większych kosztów budowy.

Piotr Grabowski z Zarządu Dróg i Transportu nie ukrywa, że miasto spodziewało się, iż sprawa może zostać skierowana do sądu. Teraz, kiedy tak się stało, to właśnie organ wymiaru sprawiedliwościrozstrzygnie czy wina za opóźnienia leży po stronie urzędu i PKP, czy może wynikała z przyczyn niezależnych. – Gdyby zarząd zdecydował się uznać te roszczenia, to wykonawca nie skierowałby sprawy do sądu. Jest nam przykro, ale nic nie możemy zrobić – dodaje.

Możliwości negocjacji z konsorcjum wyczerpały się. – Rozmowy toczyły się, byliśmy zaproszeni do negocjacji, stanowisko miasta i PKP jest jasne – tłumaczy Grabowski.

ZDiTpodkreśla, że pozew nie wpłynie na datę zakończenia budowy.