Błyskotki (felieton z 22.04.2016)
Są na świecie rzeczy, których nigdy nie zrozumiem. Zdążyłem się do tego po prostu przyzwyczaić. Nie rozumiem na przykład dlaczego niektórzy tak kochają błyskotki, niepraktyczne prezenty albo kwiaty. Niezgłębiony dla mnie pozostaje zachwyt nad biżuterią, która niby ładnie wygląda, niby warta jest swojej ceny, ale poza tym wyglądem nic do życia nie wnosi. Dokładnie tak samo nigdy nie rozumiałem łódzkiego zachwytu nad zagranicznymi markami i bezkrytycznego zadowolenia z lokalizowania w Łodzi oddziałów wielkich korporacji, tak jakby nazwy na biurowcach międzynarodowych firm miałby określać prestiż miasta.
Teraz też nie rozumiem z czego tu się cieszyć. Międzynarodowa korporacja Erikson przejęła właśnie polską firmę Erikpol, która z powodzeniem rozwijała swoją działalność także poza granicami Polski. Wydawać by się mogło, że płyną z tego same korzyści. Przedsiębiorstwo wchodzi do ligi światowej, będzie mogło się rozwijać, szkolić swoich pracowników i staje się częścią naprawdę poważnego gracza na rynku. Tym bardziej, że to nie przecież jakaś prosta montowania żyletek, czy komputerów. Będzie to oddział oparty na wykształconych pracownikach, wiedzy i zapleczu kadrowym, jaki daje na przykład łódzka Politechnika. Niby wszystko pięknie, niby wszystko dobrze, ale przypomina mi się, jak łódzcy oficjele w podobny sposób cieszyli się z przybycia do miasta Samsunga. Wówczas też mówiono, że centrum rozwojowo-badawcze koreańskiej firmy to nie jakaś tam fabryka, którą można przenieść, ale na stałe zwiąże się z Łodzią. Po jakimś czasie okazało się jednak, że korporacyjna logika rządzi się swoimi prawami, a liczy się główne interes. Samsunga w Łodzi już nie ma, bo taką decyzję podjął jednym podpisem prezes w gabinecie na najwyższym piętrze biurowca w Seulu. Nie ma również Erikpola firmy z polskim kapitałem i związanej z Łodzią. Jest Erikson, który może przecież z Łodzi zniknąć równie szybko jak Samsung.
O wiele bardziej cieszyłbym się, gdyby kiedyś dziennikarze mieli okazję napisać, że to łódzka firma przejmuje inne przedsiębiorstwo w Czechach czy na Słowacji, a może nawet i w Niemczech? Bo to dopiero wyznaczałoby prawdziwą siłę polskiego kapitału i polskich przedsiębiorstw. Jak na razie jednak te się zwijają, albo znikają i naprawdę nie potrafię się z tego cieszyć.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton z 22.04.2016 | audio (m4a) audio (oga) |