Przyjaciele i wrogowie (felieton z 01.04.2016)
Gdyby się tak na poważnie zastanowić, kto w ostatnich tygodniach zrobił najwięcej dla wypromowania działalności skrajnych, prawicowych ruchów w Łodzi, to trzeba by jasno sobie powiedzieć, że były to środowiska lewicowe i liberalne. Jednym słowem środowiska, którym nigdy ze skrajną prawicą nie było po drodze i najchętniej wyeliminowałyby ją z życia publicznego. Tymczasem, podążając za jakąś niezrozumiałą logiką, to one wyjęły Obóz Narodowo Radykalny z odłożonej gdzieś na margines szafy z napisem “idee dawno minione”, i umieściły na piedestale debaty publicznej. Bo od kilku tygodni najgłośniej było o patrolach ONR na Piotrkowskiej w Łodzi.
Zacząć muszę od tego, że od kilku lat mieszkam na Piotrkowskiej i mimo że przez ostatnie tygodnie rozglądałem się po swojej ulicy szczególnie uważnie, to żadnych patroli nie zauważyłem. Może mało się starałem, a może po prostu miałem pecha. Nie wiem. W każdym razie jestem gotów powiedzieć, że mimo szumnych zapowiedzi albo patroli żadnych nie ma, albo jest ich bardzo niewiele. Na tyle mało, że zacząłem się zastanawiać o czym cała ta dyskusja? I przypomniało mi się! Opowieść o groźnych bojówkach i “brunatnych koszulach” chodzących samopas po centrum miasta rozpoczęła Gazeta Wyborcza, która otwarcie przecież sympatyzuje ze środowiskiem liberalnym i raczej za radykałami nie przepada. Później sprawą się zajęli kolejni przeciwnicy wszelkiej maści narodowców radni Platformy Obywatelskiej. Ściągnęli na konferencję w sprawie patroli wszystkich dziennikarzy, którzy jeszcze z jakiś powodów nie napisali o pomyśle gimnazjalnej młodzieży działającej na prawym skrzydle prawego skrzydła. Później już poszło z górki. Sprawy nie dało się ominąć, więc wypowiadali się o niej wszyscy – nawet wojewoda łódzki. A że wypowiedź nie była wobec samozwańczych patroli karcąca i pełna oburzenia, to za niego oburzyła się partia siedząca już kompletnie po przeciwnej stronie politycznej huśtawki partia Razem. Zażądała odwołania wojewody i dzięki temu informacja o ONR żyła w mediach jeszcze co najmniej przez kilka dni. Moim zdaniem to krótko przycięci chłopcy w sportowym obuwiu powinni zrzucić się na jakieś kwiaty dla wszystkich, którzy tak ich wypromowali. Więcej! Sądzę, że nawet skrzynka podziękowań nie wyczerpałaby ekwiwalentu reklamowego, który Obóz Narodowo Radykalny zawdzięcza swoim lewicowo liberalnym przeciwnikom.
Sprawa jest o tyle zabawna, że do działań ONRu nie bardzo chcą się przyznawać nawet inni działający w Łodzi radykałowie. Ruch Narodowy, do którego rozdzwoniły się telefony po informacji o patrolach zapewniał, że z Obozem już nie współpracuje i nie będzie się w sprawie jego działań wypowiadał. Czyli podczas gdy wydawałoby się, że najbliżsi koledzy nie chcą Ci pomóc i nie pieją z zachwytu nad Twoimi pomysłami, to nie ma co się łamać. Zawsze pozostają jeszcze wrogowie, którzy przyjdą w sukurs i pozwolą z przytupem wejść na salony.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton z 01.04.2016 | audio (m4a) audio (oga) |