Zosia i Katia, czyli siła kobiet [PISZĘ, WIĘC JESTEM JOANNA SIKORZANKA]
Zosia [] ścięła włosy i w ubraniu swego brata Tadeusza, w tajemnicy wyruszyła na studia do Akademii Sztuk Pięknych w Monachium [] wyjechała wczesnym rankiem, niepoznana przez nikogo Nie, to nie bajka, która mogłaby się zaczynać od słów dawno, dawno temu
![Zosia i Katia, czyli siła kobiet [PISZĘ, WIĘC JESTEM – JOANNA SIKORZANKA] 1 23143 830fda0eb65441509551020228b443f2](/wp-content/archiwum/files/23143-830fda0eb65441509551020228b443f2.jpg)
To fragment życiorysu Zofii Stryjeńskiej, malarki, graficzki, ilustratorki, najbardziej chyba znanej polskiej artystki dwudziestolecia międzywojennego, uznawanej za reprezentantkę art deco. Z dokumentami brata i niewieloma markami w portfelu odważyła się wyruszyć w świat, by zdobyć wykształcenie. Jest rok 1911, minie jeszcze 9 lat, zanim monachijska, a także krakowska akademia zacznie przyjmować dziewczęta.
Jej barwne, awanturnicze życie opisała brawurowo w swej książce Stryjeńska. Diabli nadali Angelika Kuźniak, tworząc portret kobiety, która zapłaciła wielką cenę za bycie artystką, za robienie w życiu tego, o czym marzyła. Podobnie jak Katarzyna Kobro, bohaterka książki Małgorzaty Czyńskiej Kobro. Skok w przestrzeń, awangardowa rzeźbiarka pochodzenia niemiecko rosyjskiego, która ostatnie dwadzieścia lat swego życia spędziła w Łodzi. Obie książki ukazały się w Wydawnictwie Czarne. Obie w niezwykle sugestywny sposób pokazują losy kobiet artystek, które w latach 20. XX wieku rozpoczęły swą karierę. Losy momentami podobne, choć i bardzo różne, także dlatego, iż Zofia Stryjeńska dożyła sędziwego wieku, zmarła w 1976 roku, zaś młodsza od niej – Katarzyna Kobro odeszła w roku 1951, mając zaledwie 53 lata.
Kobro nie musiała zmieniać tożsamości, by rozpocząć studia. W porewolucyjnej Rosji uczelnie były otwarte dla wszystkich, artystyczna awangarda święciła triumfy. Młodziutka Katia wyruszając w świat, wiedziała, że sama musi sobie wszystko wywalczyć, nie chciała powtórzyć losu matki, której pianistyczna kariera została poświęcona dla rodziny. Jednak jak życie pokazało i ona, i Stryjeńska, będzie musiała wielokrotnie dokonywać wyborów typowo kobiecych mąż, dzieci czy praca twórcza. Pisząc o typowo kobiecych wyborach zawahałam się nieco, ale czyż nie jest tak w istocie, że to najczęściej kobiety rezygnują z planów, bo ciąża, bo opieka nad dziećmi, bo dom, bo obiady, bo Zofia i Katarzyna usiłowały pogodzić ze sobą dwa żywioły własną karierę i tzw. codzienne życie. Jak to wyglądało? Zajrzyjmy do książki Angeliki Kuźniak Stryjeńscy – Wynajmują [] pokój. Nie mają wózka, ale nawet gdyby mieli, nie byłoby go gdzie postawić. Chłopcy śpią w wysuniętych szufladach komody. Do tego sztalugi, farby, pędzle, walizki. Stryjeński przenosi się do kancelarii szkoły. Zocha wysyła telegramy do matki, która przyjeżdża natychmiast. Znalazła Zosię znękaną [], w ciasnym pokoiku w pensjonacie, dzieci licho wyglądające, tygodniami nie kąpane, licho żywione Do Karola Zocha ma pretensje: nigdzie już razem nie chodzą. A gdy wreszcie wyjdą, na wesele, wszystko kończy się pijaństwem męża, który śpi zawinięty w dywan. Strzemińscy przypomnijmy, że Katarzyna Kobro została żoną awangardowego artysty, który podczas wojny stracił rękę i nogę – także borykają się z ciężkim losem. Małgorzata Czyńska cytuje w swej książce słowa Kobro – I oto nadeszła wojna [] Po ośmiu dniach bombardowań dojechaliśmy do Wilejki [] było 45 stopni mrozu [] ludzie dawali drzewo, a ja je na sankach woziłam z odległości trzech, a nawet pięciu kilometrów. Chodziłam do bogatych, sparaliżowanych staruszek masować im nogi za talerz makaronu dla dziecka. Ktoś powie, że to nietypowe warunki, wojenne. Owszem. Ale po wojnie życie Katarzyny było równie dramatyczne jak czytamy – zaszczuta wyrzutami męża, że nie zadbała o opał, że nie ma na czym ugotować jedzenia [] zeszła do piwnicy i porąbała swoje drewniane rzeźby
Zofia Stryjeńska stała się dworcową madonną i nomadem. Gdy znalazła się za granicą, pozbawiona środków do życia – nauczyła się radzić sobie z transportem w różne miejsca. Kiedy przyjeżdżała do Brukseli, wychodziła z budynku dworca i siadała na walizce. Tkwiła tak aż do pojawienia się policjantów. Kiedy pytali, co robi, podawała im kartkę z adresem Jańci. Chyba panowie ją odnajdą?. Odnajdywali. Odwozili Zofię na miejsce. Katarzyna Kobro, którą zepchnięto na margines artystycznego życia – zarabia [] szyciem i sprzedażą szmacianych zabawek misiów, kotków, piesków, zajączków [] w całym mieszkaniu śmierdzi chemikaliami, kiedy lakieruje główki lalek z papier mach [] Zarobek z zabawek jest marny. Jak pisze Czyńska – chwilami pieniędzy ma tak mało, że [] żywi się głównie tanimi ogórkami posypanymi solą [] robi sobie kawę z żołędzi zbieranych w parku na Zdrowiu
Dzieła, które stworzyły Stryjeńska i Kobro dziś są oglądane i cenione. Organizuje się retrospektywne wystawy ich prac. Istnieją w katalogach sztuki, internetowych portalach i w naszej świadomości. Od 2001 roku przyznawana jest Nagroda im. K. Kobro za progresywne i poszukujące postawy artystyczne. Inspirowane sztuką ludową ilustracje Zofii Stryjeńskiej znaleźć można w wielu wydawnictwach, a spacerujący po Rynku Starego Miasta w Warszawie mogą podziwiać jej freski wymalowane na ścianie jednej z kamienic.
Obie artystki będą bohaterkami wieczoru zaplanowanego na 7 kwietnia w foyer Teatru Nowego w Łodzi już teraz, w imieniu Kolektywu SZECHINY zapraszam na to spotkanie. Będzie twórczo i kobieco.