PGE Skra zdobyła Puchar Polski 2016!
Po niesamowitej walce siatkarze PGE Skry Bełchatów pokonali ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:2 w finale Pucharu Polski 2016.

Jesteś kibicem? Słuchaj i czytaj relacje na żywo z meczów w Radiu Łódź.
Wszystkie transmisje dostępne są tutaj.
Mecz rozpoczął się od challenge’u, na korzyść kędzierzynian. Po chwili sprawdzali bełchatowianie, ale nieudanie. ZAKSA prowadziła 3:0 i kontynuowała dobrą grę.
Trener Miguel Angel Falasca poprosił o pierwszy czas przy wyniku 1:5. Nie zrobiło to wrażenia na Dawidzie Konarskim, który szalał na zagrywce. Nicolas Uriarte w jednej akcji próbował wystawić nawet nogą, ale i to nie przyniosło efektu. PGE Skra na pierwszej przerwie technicznej miała zaledwie jeden punkt po swojej stronie.
Część strat udało się odrobić przy serwisie Karola Kłosa. Bełchatowianie przegrywali 5:10 i jak się miało okazać, w tym secie na więcej punktów już się nie zbliżyli do rywali. Na drugiej przerwie technicznej podopieczni Falasci przegrywali 8:16, a Hiszpan nie miał już czasów. Zaczął zmieniać zawodników. Na parkiecie pojawili się Israel Rodriguez, Marcin Janusz, Marcel Gromadowski oraz Andrzej Wrona. Nic to nie pomogło. Z mizerną, 38-procentową skutecznością w ataku, bełchatowianie przegrali 12:25.
Drugi set rozpoczął się podobnie do pierwszego. ZAKSA prowadziła 2:0. W końcu przebudził się jednak Facundo Conte. PGE Skra objęła pierwsze prowadzenie w meczu (4:3). Argentyńczyka musiał uspokajać sędzia, bo przyjmujący zbyt mocno okazywał emocje. W końcu zaczął funkcjonować blok bełchatowian, który przez 1,5 partii nie zdobył nawet punktu. Od drugiej przerwy technicznej podopieczni Falasci zanotowali jednak cztery bloki z rzędu. Prowadzili już 20:16, ale dali się dogonić przeciwnikom (po 20).
W końcu było bardzo nerwowo. Set zakończył się na korzyść drużyny z naszego regionu 25:23.
Prawdziwy festiwal siatkarski kibice mogli oglądać w trzecim secie. Obie drużyny poprawiły przyjęcie i wykazać mogli się szczególnie rozgrywający – Nicolas Uriarte oraz Benjamin Toniutti. Przewagę mieli kędzierzynianie, ale nie do zatrzymania był Mariusz Wlazły. “Szampon” dwa razy popełnił jednak błąd przekroczenia linii serwisowej. Zemściło się to w końcówce, bowiem bełchatowianie przegrali do 22.
Strasznie nerwowo zrobiło się w czwartym secie. Czerwoną kartkę sędzia pokazał PGE Skrze po udanej wideoweryfikacji Falasci. ZAKSA zwiększyła przewagę (13:8) i wydawało się, że finał nie potrwa już długo. Bełchatowianie pokazali ogromną wolę walki, doprowadzając do remisu (18:18). Chwilę później po udanym serwisie Uriarte i ataku z przechodzącej Conte zrobiło się 20:18.
Błąd Wrony przy 22:21 i stracony punkt sprawiły, że na prowadzenie wyszli kędzierzynianie (23:22). PGE Skra była o krok od wyrównania po atomowym serwisie Marechala. Piłka przeleciała tuż nad siatką i trafiła w boczną linię po stronie żółto-czarnych.
Bełchatowianie obronili piłki meczowe i za sprawą najpierw bloku, a po chwili ataku ze środka Srecko Lisinacia, doprowadzili do remisu w spotkaniu.
Tie-break zaczął się świetnie dla ZAKSY. Podopieczni Ferdinando De Giorgiego strony zmieniali prowadząc 8:3. Siatkarze PGE Skry po raz kolejny dokonali niemożliwego. Odrobili straty i gra toczyła się na przewagi, mimo że wcześniej z gry wypadł Mariusz Wlazły (z powodu problemów z mięśniami brzucha i podkręconej kostki końcówkę oglądał siedząc).
Po niesamowitej walce, bełchatowianie zwyciężyli 19:17 i całe spotkane 3:2, zdobywając po raz siódmy w historii Puchar Polski.
Wśród najlepszych siatkarzy finałowego turnieju znalazło się trzech graczy PGE Skry – Facundo Conte (przyjmujący), Srecko Lisinać (blokujący) oraz Mariusz Wlazły (atakujący). “Szampon” został także MVP całej imprezy.