Mniej klas w łódzkich liceach, czyli krzywdzące limity
Władze Łodzi powinny jeszcze raz przemyśleć limity naboru, jakie wyznaczyły łódzkim liceom – uważają radni z komisji edukacji.
Na posiedzeniu pojawili się dyrektorzy szkół, nauczyciele i związkowcy. Jak tłumaczy wiceprezes łódzkiego ZNP Jadwiga Tomaszewska to same szkoły powinny określać swoje limity, a nie odgórnie urzędnicy.
– To dyrekcje i rady pedagogiczne powinny decydować o tym, ile klas zostanie otwartych. Wszystko w oparciu o dane, czyli zainteresowanie przyszłych uczniów. Ważne są również warunki jakie posiada dana placówka. Duże i dobre szkoły z tradycją zawsze będą cieszyły się powodzeniem. Nie wszyscy uczniowie są zdolni, dlatego licea o średnim poziomie nauczania również powinny mieć wybór co do liczby osób – uważa wiceprezes Tomaszewska.
Zdaniem przewodniczącej komisji edukacji Wiesławy Zewald, takie limity są krzywdzące dlatego władze miasta powinny je jeszcze raz przemyśleć.
– Niejasne są kryteria rozdziału klas do poszczególnych placówek. Licea, które mają wysokie renomę i wartości edukacyjne nie otrzymują klas tylu ile by chciały. Natomiast szkoły, do których bardzo łatwo się dostać otrzymują taką samą liczbę klas, bądź zwiększony limit – mówi Zewald.
Miasto wprowadziło limity naboru do liceów między innymi ze względu na niż demograficzny. Niektóre szkoły mogą otworzyć w kolejnym roku szkolnym tylko jedną klasę pierwszą.