Miasto może mówić [PISZĘ, WIĘC JESTEM – JOANNA SIKORZANKA]
Jakiś czas temu, we wrześniu, zaprosiłam Państwa do Tomaszowa Mazowieckiego, miasta utrwalonego w wierszu Juliana Tuwima Przy okrągłym stole. Więc może byśmy tak, najmilsza, wpadli na dzień do Tomaszowa – pamiętamy to, prawda?
Może tam jeszcze zmierzchem złotym ta sama cisza trwa wrześniowa Jadąc tam, miałam nadzieję, że w mieście, z którego pochodziła Stefania Marchew, żona poety, znajdę ślady tomaszowskich Żydów. Sądziłam, że miasto o nich pamięta. Że na tomaszowskich ulicach, placach, na wybudowanych przez Żydów domach i fabrykach, które od dziesiątków lat służą wszystkim, są jakieś znaki świadczące o tym, iż ich obecność w mieście nie została zapomniana. Niestety, w przestrzeni miejskiej tych śladów nie znalazłam. Mówił o tym mój felieton. Podobnie jak reportaż, który znalazł się w 4 numerze pisma Midrasz z tego roku, a także reportaż radiowy (archiwum Radia Łódź).
Po zamieszczeniu tekstu na fb, otrzymałam odpowiedź od Krzysztofa Kleszcza, tomaszowianina, poety, nauczyciela geografii w Gimnazjum Nr 6 w Tomaszowie Mazowieckim. Pisze on – Cisza wrześniowa? Słucham Avishai’a Cohena. W Tomaszowie pamięć o Żydach trwa, dlatego ten tekst jako lokalnego patriotę mnie bardzo zabolał. Stos linków na potwierdzenie i tu następują odwołania do tego, co się ostatnio działo w Tomaszowie, a co związane jest z historią tomaszowskich Żydów. Pierwszy przykład to spektakl Listy z getta przygotowany przez Ośrodek Kultury Tkacz, zainspirowany prawdziwą historią tragicznej miłości Aliuche Lutka Orenbacha, tomaszowianina, do Edith Blau, Żydówki z Gdańska. Przedstawienie miało swoją premierę 31 lipca, w pofabrycznym lofcie przy ulicy Zgorzelickiej 27, na terenie dawnego getta, powtórzone zostało potem 9 i 10 września. Obecna na premierze Dorota Liliental ze Stanów Zjednoczonych powiedziała, że ten spektakl to piękne przywracanie pamięci lepsze i bardziej trafiające do świadomości niż jakiekolwiek tablice pamiątkowe. Nie zgodzę się z tym. Ile osób mogło widzieć Listy z getta? Kilkadziesiąt? Sto? Może trochę więcej. Owszem, pozostał po tym ślad w postaci informacji w Internecie, ale to wszystko. Pewnie, zarówno ci, którzy przedstawienie widzieli, jak i ci, którzy je przygotowali w ramach projektu Nie/Pamięć. Teatr w Tomaszowie Mazowieckim mogą o nim opowiadać znajomym, pisać, ale informacje te dotrą do nielicznych, na ogół zainteresowanych tematem. A chodzi o to, by Lutek i Edith pojawili się w mieście, by ich historię poznali ci, którzy będą na przykład przechodzili ulicą Zgorzelicką. Mogliby zostać choćby bohaterami muralu na ścianie wspomnianego pofabrycznego loftu. Sposobów na utrwalenie pamięci jest wiele. Ważne jest, by informacje trafiały nie tylko do wybranych i by nie ograniczały się do świata wirtualnego. Kolejny przykład przysłana przez Krzysztofa Kleszcza informacja o pasażach pamięci– gdzie znaleźć możemy opowieści z książki Tomaszów Mazowiecki Yzikov Book ed. M.Wajsberg (Tel Awiw 1969), a także fragmenty książki The Tailors of Tomaszow. A memoir of Polish Jews R.M.Chernoff i A.Chernoff (Texas 2014); niezwykle interesującym tekstom towarzyszą zdjęcia wśród nich zdjęcie koszyczka z tomaszowskiego getta i znów aż się prosi, by nie tylko w Internecie pozostało to wszystko. Sądzę, że nie brakuje w Tomaszowie osób artystów, wizjonerów, którzy mieliby pomysł na umieszczenie w miejskiej przestrzeni podobnych śladów. Czy koszyczek z getta nie mógłby stać się swego rodzaju logo pamięci, które firmowałoby różne przedsięwzięcia związane z przypominaniem historii tomaszowskich Żydów ? Może mógłby się pojawić w formie rysunku naściennego na domach z dawnego getta? W Łodzi od stosunkowo niedawna pielęgnowana jest pamięć o łódzkich Żydach jeszcze dwadzieścia lat temu nie było prawie nic, teraz są napisy na płytach chodnikowych i tablice z informacjami o historii przedwojennej i z czasów okupacji; na ścianie domu przy alei Kościuszki (d. ulica Spacerowa), gdzie była wielka synagoga, umieszczony jest jej ogromny wizerunek może w Tomaszowie udałoby się w miejscu zburzonej synagogi, gdzie teraz jest parking, umieścić choćby informację o niej?
Bezprecedensową w dziejach miasta możliwość przywrócenia pamięci o naszych żydowskich sąsiadach stwarza Tomaszowski Budżet Obywatelski – pisze Dominik Kupis, który przy współpracy z tłumaczami języka jidysz przygotowuje społeczny projekt przetłumaczenia i wydania fragmentów największego zbioru wspomnień autorstwa Żydów o Tomaszowie. Do współpracy zaprasza wszystkich zainteresowanych, zapewnia też, iż Księga pamięci zostanie zilustrowana w formie komiksu. Myślę, że dzięki wszystkim zaangażowanym w realizację spektaklu Listy z getta, dzięki twórcom pasażów pamięci, dzięki tym, którzy w sierpniu tego roku porządkowali ogromnie zaniedbany tomaszowski kirkut, dzięki Krzysztofowi Kleszczowi i Dominikowi Kupisowi i wielu, wielu innym tomaszowianom to przywracanie pamięci uda się. Może kiedyś stanie gdzieś w Tomaszowie szałas zbudowany z drewna lub sukna, z dachem z gałęzi, przez które podziwiać można niebo i gwiazdy, tak jak to dzieje się teraz w Łodzi, z okazji radosnego święta Sukot, kończącego się właśnie dziś, 4 października, w nocy?
Wierzę, że podobnie jak Łódź Tomaszów Mazowiecki zacznie mówić.