Zbyt mało agresji w grze ŁKS-u
Piłkarze ŁKS-u Łódź wygrali z Pelikanem Łowicz 2:1. Do ich postawy można mieć jednak spore zastrzeżenia, a bohaterem w ostatnich sekundach został Aleksander Ślęzak.
Jesteś kibicem? Słuchaj i czytaj relacje na żywo z meczów w Radiu Łódź.
Wszystkie transmisje dostępne są tutaj.
Po 10. kolejkach grupy łódzko-mazowieckiej III ligi piłkarze ŁKS-u Łódź zajmują 2. miejsce. Łodzianie w ostatnim spotkaniu pokonali na wyjeździe Pelikana Łowicz 2:1, ale nie zachwycili swojego trenera. – Mieliśmy trochę problemów z naszą grą w środku. Traciliśmy szybko piłkę – przyznał Aleksander Ślęzak.
Szkoleniowiec biało-czerwono-białych był jeszcze bardziej dosadny w swoich osądach. – Graliśmy zbyt mało agresywnie. Zostawiliśmy za dużo przestrzeni przeciwnikowi, który mógł spokojnie rozgrywać akcję. To podświadomość, mamy korzystny wynik i się cofamy. Z tego powodu Pelikan osiągnął dużą przewagę w środku pola, poza tym nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce – powiedział Marek Chojnacki.
Choć łodzianie mieli okazje na podwyższenie prowadzenia, w końcowych sekundach mogli mówić o dużym szczęściu. Ślęzak wybił zmierzającą do pustej bramki piłkę w ostatniej chwili. – To była kluczowa sytuacja. Piłka była na linii bramkowej i nie było innej opcji niż, żebym jej nie wybił. Nie mogłem w nią nie trafić. Zrobiłem to, co miałem zrobić – opowiedział o ostatniej akcji Ślęzak.