Sklepiki szkolne na nowych zasadach. Gorzka herbata z ciemnym chlebem
Ajenci prowadzący bufety w szkole twierdzą, że znaczna część sklepików zniknie z tych placówek. Według nich, ta działalność po prostu przestanie się opłacać.

W niektórych miastachajenci zajmujący się żywieniem w szkołach nie podpisują umów. Jeden z nich tłumaczy, że ta działalność stała się nieopłacalna i część ajentów nie podpisuje umów również z tego powodu. Według niego, prowadzenie sklepików szkolnych przestaje być racjonalne, bo wynik finansowy będzie ujemny, gdyż ustawodawca wprowadził zbyt restrykcyjne przepisy. -Nie będzie sklepików w szkołach i taki jest finał tego rozporządzenia – mówi anonimowo. Jak tłumaczy, bufety szkolne musiałyby podnieść ceny. Według niego, z przeprowadzonych wyliczeń wynika, że średni produkt, na przykład kanapka przygotowana zgodnie z nowymi przepisami, powinien kosztować od 3 do 7 złotych, a dziecko dotychczas przeciętnie miało do wydania w sklepiku 4 złote.
Dzieci będą mogły kupić w szkole kanapkę tylko z ciemnym pieczywem, ale z białym – już nie. Generalnie, dozwolona będzie sprzedaż nieprzetworzonych produktów oraz z pełnego ziarna, świeżych owoców i warzyw, chudych wędlin i mięs. Dozwolone będzie używanie ziołowych przypraw i ograniczonych ilości soli. W bufetach nie będzie sosów, z wyjątkiem określonego rodzaju ketchupu.
Nie można będzie kupić słodkich produktów, takich jak drożdżówki i jagodzianki czy klasycznych naleśników. Herbata będzie bez cukru albo słodzona naturalnym miodem. (IAR)