Jesteś kibicem sportowym? Słuchaj i czytaj relacje na żywo z meczów w Radiu Łódź.
Wszystkie transmisje dostępne są tutaj.

Przed wtorkowym (25 sierpnia) finałem biegu na 800 metrów lekkoatletycznych Mistrzostw Świata Adam Kszczot mocno się motywował. Rozpoczął z szóstego toru, tuż przed Mistrzem Olimpijskim z Londynu – Davidem Rudishą.

Kszczot zaczął spokojnie, na zejściu do krawężnika plasował się w okolicach 6. pozycji. Polakowi trudno było się przedostać do przodu, bo zrobiło się ciasno, ale drugie okrążenie nasz zawodnik rozpoczął z 4. miejsca.

Łodzianin próbował znaleźć miejsce przy krawężniku, jednak Kenijczycy nie dawali za wygraną. Na ostatnią prostą Kszczot wyszedł na drugim miejscu i tak dobiegł do końca. Wygrał z czasem 1.45,84 Rudisha. Nasz biegacz osiągnął wynik1.46,08. Trzeci był Bośniak Amel Tuka.

Po biegu pełen obaw był jednak Lech Leszczyński. Prezes Łódzkiego Związku Lekkoatletycznego miał wątpliwości, czy zawodnik RKS-u nie zostanie zdyskwalifikowany za przekroczenie linii przy próbie minięcie Rudishy od krawężnika. Tak się jednak nie stało. Łodzianin po biegu przyznał, że sam finisz nie był trudny. – Bieg był trudny taktycznie, ale nie pod względem ostatniej prostej. Żałuję, że nie wyprzedziłem Rudishy na 600. metrze – przyznał na gorąco nowy wicemistrz świata.

W finale zabrakło dwóch wielkich faworytów – Nijela Amosa (srebrny medalista IO w Londynie) i Mohammeda Amana (złoty medalista MŚ sprzed dwóch lat). Do decydującego biegu nie zakwalifikował się również Marcin Lewandowski.

Przypomnijmy, że w poprzednim sezonie Kszczot został Mistrzem Europy na otwartym sezonie. To jego pierwszy krążek Otwartych MŚ.