50 lat muzyki jamajskiej w Polsce
To absolutnie niezwykła historia. W 1965 roku ukazała się płyta EP, tak zwana czwórka, z czterema piosenkami w rytmie , jak się wtedy mówiło, Jamaica-ska nagranymi przez zespół wokalny Alibabki i grupę Tajfuny, która dziewczynom akompaniowała. W tym roku na festiwalu reggae w Ostródzie Alibabkom, jako prekursorkom reggae w Polsce, wręczona będzie specjalna nagroda podczas koncertu Kamila Bednarka.
Na naszej antenie w niedzielę 2 sierpnia po 15.00 będzie więcej na ten temat. Zaprasza Sławek Macias.
Organizatorem obchodów jest przez wiele lat związany z Łodzią Janusz Kusz, na zdjęciu z Alibabkami. W 1999 roku założył wraz z mieszkającym w Łodzi Nigeryjczykiem Henrym Mmereole zespół Raggattack, nagrali dwie płyty w tym jedną z kolędami reggae w Radio Łódź. Realizatorem nagrań był wspaniały mistrz konsolety Michał Targowski a piszący te słowa miał przyjemność zrealizować kilka klipów dla zespołu. Przez lata Kusz zbierał nagrania inspirowane reggae, ska czy rock steady i wydał w 2009 roku kompilację ”Polska w rytmie reggae’.
– To nie jest to kolejny Reggae hits ale The best of…. Pomysłem przewodnim tej składanki jest pokazanie wpływu i inspiracji muzyką reggae na szeroko rozumianą polską muzykę rozrywkową od roku 1965 po czasy współczesne. Znalazły się tu piosenki w konwencji reggae, ale wykonywane przez twórców nie kojarzonych z tą muzyką. I nie chodzi o tzw. ortodoksyjne czy też czyste reggae. Bo do takich trudno by było zaliczyć piosenki Rene Glanou, Homo Homini czy z bardziej aktualnych Pawła Kukiza lub też Stachursky’ego Jest też odwrócenie idei: pojawiają się wykonawcy, którzy wyrastają z reggae, żyją tą muzyką na co dzień, ale wychodząc krok poza schemat wykonują piosenki (najczęściej covery), które choć muzycznie nadal mieszczą się w kanonie reggae, to ich pierwowzorami są utwory absolutnie z reggae nie kojarzone. Do takich produkcji należą choćby Mury Jacka Kaczmarskiego w brawurowym wykonaniu Habakuka czy też absolutny i ponadczasowy hit wszelkich zabaw Biały miś w autorskiej interpretacji Juniora Stressa – mówi Janusz Kusz.
Warto przypomnieć , że wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania na ulicy Warszawy. Juliusz Loranc, kierownik muzyczny zespołu Alibabki od turystów z USA dostał płytę z dziwną muzyką. Wydała mu się śmieszna, wręcz kabaretowa ale było w niej coś co skłoniło go do nagrania czegoś w podobnym stylu. W międzyczasie płyta zaginęła a pan Juliusz odtworzył z pamięci melodie na tej podstawie zespół instrumentalny Tajfuny nagrał Wash wash ska a potem pozostałe 3 utwory. Jak twierdzą i Alibabki i Tajfuny bardzo dobrze się bawili nagrywając te piosenki, a mając w studio do dyspozycji tylko 4 ślady efekty takie jak bulgotanie słyszane w Wash wash ska były nagrywane na żywo przy użyciu wiadra z wodą i rur od odkurzacza w które dmuchali. Była wiosna 1965 roku. Muzyka tak się spodobała, że szybko napisane zostały polskie teksty i nagrano i wydano latem czwórkę na singlu z piosenkami Bustera w nowych aranżacjach.
I poniżej wersja Alibabek.
– Każda historia ma swój początek i w tym przypadku początku reggae w naszym kraju wcale nie wyznaczają Izrael, Daab, Jamal czy Vavamuffin. Z należnym szacunkiem dla tych wykonawców trzeba powiedzieć, że pierwsze były Alibabki, które już w 1965 roku, wraz z zespołem Tajfuny czy też rok młodsze tylko polskie wykonanie jamajskiej piosenki Shame and scandal, które popełnili Rene Glanou i Chochoły w 1966. O tym trzeba pamiętać! – dodaje Kusz.
Powstaje film dokumentalny o Alibabkach i polskiej historii ska i reggae a jesienią odbędzie się specjalny koncert poświęcony tej rocznicy z udziałem gwiazd polskiej piosenki, które razem z Alibabkami zaśpiewają tamte utwory.
Reggae na polskim rynku jest pewnego rodzaju fenomenem, najczęściej kojarzonym z muzyką buntu i walki. W taki obraz doskonale wpisywali się wykonawcy wyrastający bądź to z nurtu punk rocka, bądź to hippisowskiego. To przekonanie o buntowniczych początkach niestety pokutuje do dzisiaj. Dlatego też niesłusznie uważa się, że moment narodzin reggae w Polsce to początek lat 80., mało kto jednak wie, że już na długo przed tym, inni artyści sięgali po karaibskie rytmy, tworząc coś, co na pewno nie jest czystym reggae, ale jasno wskazuje na pochodzenie inspiracji. W kilku utworach można doszukać się nawet wskazówki pod wrażeniem jakiej piosenki dany artysta tworzył. Przykładem niech będzie formacja 2+1, w której utworze ”Kalkuta” nocą słychać wyraźny wpływ ”Dreadlock Holiday” brytyjskiej grupy 10CC czy też W tym domu straszy – Homo Homini, gdzie uderza podobieństwo do ”Stir it up” Boba Marleya. Jednym te piosenki inspirowane muzyką jamajską wychodziły lepiej, innym trochę gorzej, ale też powstawały nagrania absolutnie wybitne, ”Mr No One” zespołu Vox jest tego doskonałym przykładem. Piosenka wydana w 1983 roku wcale się nie zestarzała i do dziś warto stawiać ją za wzór dla młodych artystów, bo pokazuje, jak pięknie można zagrać nie korzystając z dobrodziejstw komputera, a przede wszystkim, jak pięknie można zaśpiewać reggae nie siląc się na bycie rastamanem czy też udawanie jamajskiego akcentu.
Po reggae sięgali różni wykonawcy: od jazzmanów, poprzez muzyków niezależnych, popowych, do twórców disco polo. I każdy na swój sposób odkrywał ten puls. Sensacją jest odnalezienie na nowo piosenki z 1986 roku nagranej przez Czesława Niemena i Michała Urbaniaka w Nowym Jorku. Utówr nigdy nie był wydany na żadnym nośniku poza kilkunastoma płytami skopiowanymi dla gości Urbaniaka podczas imprezy w słynnym klubie Studio 54 w NY.
Wróćmy do grupy Chochoły. Skandal w rodzinie nagrali dla Ren Glaneau , urodzonego we Francji syna polskich emigrantów, który wrócił do Polski w 1947 roku. Jamajska piosenka Shame and scandal była w połowie lat ’60 wielkim przebojem we Francji i miała tam swoją francuskojęzyczną wersję. Ren Glaneau był nią zafascynowany i być może chciał powtórzyć jej sukces w Polsce nagrywając ją z polskim, dość wiernie tłumaczonym tekstem. Na pewno odniosła pewien sukces bo do dziś żyje w świadomości ludzi i do dziś jest grana na weselach i wiejskich zabawach. Mało kto jednak zna jej jamajski rodowód. Ciekawostką jest też fakt że w jej nagraniu brali udział między innymi Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu Jazz i Andrzej Turski dziennikarz i prowadzący Panoramę w programie 2 TVP.
W klubie Lokal 1.08 na żywo od 21.00 będę o tym opowiadał i prezentował te piosenki a całą historię powstania polskiego reggae i ska znajda Państwo w audycji ”Punky reggae party” w niedzielnym paśmie od 15 do 17.00, w której systematycznie takie ciekawostki będą prezentowane. Zapraszam, Sławek Macias.
Wartoprzeczytać
50 lat muzyki jamajskiej w Polsce
To absolutnie niezwykła historia. W 1965 roku ukazała się płyta EP, tak zwana czwórka, z czterema piosenkami w rytmie , jak się wtedy mówiło, Jamaica-ska nagranymi przez zespół wokalny Alibabki i grupę Tajfuny, która dziewczynom akompaniowała. W tym roku na festiwalu reggae w Ostródzie Alibabkom, jako prekursorkom reggae w Polsce, wręczona będzie specjalna nagroda podczas koncertu Kamila Bednarka.
Na naszej antenie w niedzielę 2 sierpnia po 15.00 będzie więcej na ten temat. Zaprasza Sławek Macias.
Organizatorem obchodów jest przez wiele lat związany z Łodzią Janusz Kusz, na zdjęciu z Alibabkami. W 1999 roku założył wraz z mieszkającym w Łodzi Nigeryjczykiem Henrym Mmereole zespół Raggattack, nagrali dwie płyty w tym jedną z kolędami reggae w Radio Łódź. Realizatorem nagrań był wspaniały mistrz konsolety Michał Targowski a piszący te słowa miał przyjemność zrealizować kilka klipów dla zespołu. Przez lata Kusz zbierał nagrania inspirowane reggae, ska czy rock steady i wydał w 2009 roku kompilację ”Polska w rytmie reggae’.
– To nie jest to kolejny Reggae hits ale The best of…. Pomysłem przewodnim tej składanki jest pokazanie wpływu i inspiracji muzyką reggae na szeroko rozumianą polską muzykę rozrywkową od roku 1965 po czasy współczesne. Znalazły się tu piosenki w konwencji reggae, ale wykonywane przez twórców nie kojarzonych z tą muzyką. I nie chodzi o tzw. ortodoksyjne czy też czyste reggae. Bo do takich trudno by było zaliczyć piosenki Rene Glanou, Homo Homini czy z bardziej aktualnych Pawła Kukiza lub też Stachursky’ego Jest też odwrócenie idei: pojawiają się wykonawcy, którzy wyrastają z reggae, żyją tą muzyką na co dzień, ale wychodząc krok poza schemat wykonują piosenki (najczęściej covery), które choć muzycznie nadal mieszczą się w kanonie reggae, to ich pierwowzorami są utwory absolutnie z reggae nie kojarzone. Do takich produkcji należą choćby Mury Jacka Kaczmarskiego w brawurowym wykonaniu Habakuka czy też absolutny i ponadczasowy hit wszelkich zabaw Biały miś w autorskiej interpretacji Juniora Stressa – mówi Janusz Kusz.
Warto przypomnieć , że wszystko zaczęło się od przypadkowego spotkania na ulicy Warszawy. Juliusz Loranc, kierownik muzyczny zespołu Alibabki od turystów z USA dostał płytę z dziwną muzyką. Wydała mu się śmieszna, wręcz kabaretowa ale było w niej coś co skłoniło go do nagrania czegoś w podobnym stylu. W międzyczasie płyta zaginęła a pan Juliusz odtworzył z pamięci melodie na tej podstawie zespół instrumentalny Tajfuny nagrał Wash wash ska a potem pozostałe 3 utwory. Jak twierdzą i Alibabki i Tajfuny bardzo dobrze się bawili nagrywając te piosenki, a mając w studio do dyspozycji tylko 4 ślady efekty takie jak bulgotanie słyszane w Wash wash ska były nagrywane na żywo przy użyciu wiadra z wodą i rur od odkurzacza w które dmuchali. Była wiosna 1965 roku. Muzyka tak się spodobała, że szybko napisane zostały polskie teksty i nagrano i wydano latem czwórkę na singlu z piosenkami Bustera w nowych aranżacjach.
I poniżej wersja Alibabek.
– Każda historia ma swój początek i w tym przypadku początku reggae w naszym kraju wcale nie wyznaczają Izrael, Daab, Jamal czy Vavamuffin. Z należnym szacunkiem dla tych wykonawców trzeba powiedzieć, że pierwsze były Alibabki, które już w 1965 roku, wraz z zespołem Tajfuny czy też rok młodsze tylko polskie wykonanie jamajskiej piosenki Shame and scandal, które popełnili Rene Glanou i Chochoły w 1966. O tym trzeba pamiętać! – dodaje Kusz.
Powstaje film dokumentalny o Alibabkach i polskiej historii ska i reggae a jesienią odbędzie się specjalny koncert poświęcony tej rocznicy z udziałem gwiazd polskiej piosenki, które razem z Alibabkami zaśpiewają tamte utwory.
Reggae na polskim rynku jest pewnego rodzaju fenomenem, najczęściej kojarzonym z muzyką buntu i walki. W taki obraz doskonale wpisywali się wykonawcy wyrastający bądź to z nurtu punk rocka, bądź to hippisowskiego. To przekonanie o buntowniczych początkach niestety pokutuje do dzisiaj. Dlatego też niesłusznie uważa się, że moment narodzin reggae w Polsce to początek lat 80., mało kto jednak wie, że już na długo przed tym, inni artyści sięgali po karaibskie rytmy, tworząc coś, co na pewno nie jest czystym reggae, ale jasno wskazuje na pochodzenie inspiracji. W kilku utworach można doszukać się nawet wskazówki pod wrażeniem jakiej piosenki dany artysta tworzył. Przykładem niech będzie formacja 2+1, w której utworze ”Kalkuta” nocą słychać wyraźny wpływ ”Dreadlock Holiday” brytyjskiej grupy 10CC czy też W tym domu straszy – Homo Homini, gdzie uderza podobieństwo do ”Stir it up” Boba Marleya. Jednym te piosenki inspirowane muzyką jamajską wychodziły lepiej, innym trochę gorzej, ale też powstawały nagrania absolutnie wybitne, ”Mr No One” zespołu Vox jest tego doskonałym przykładem. Piosenka wydana w 1983 roku wcale się nie zestarzała i do dziś warto stawiać ją za wzór dla młodych artystów, bo pokazuje, jak pięknie można zagrać nie korzystając z dobrodziejstw komputera, a przede wszystkim, jak pięknie można zaśpiewać reggae nie siląc się na bycie rastamanem czy też udawanie jamajskiego akcentu.
Po reggae sięgali różni wykonawcy: od jazzmanów, poprzez muzyków niezależnych, popowych, do twórców disco polo. I każdy na swój sposób odkrywał ten puls. Sensacją jest odnalezienie na nowo piosenki z 1986 roku nagranej przez Czesława Niemena i Michała Urbaniaka w Nowym Jorku. Utówr nigdy nie był wydany na żadnym nośniku poza kilkunastoma płytami skopiowanymi dla gości Urbaniaka podczas imprezy w słynnym klubie Studio 54 w NY.
Wróćmy do grupy Chochoły. Skandal w rodzinie nagrali dla Ren Glaneau , urodzonego we Francji syna polskich emigrantów, który wrócił do Polski w 1947 roku. Jamajska piosenka Shame and scandal była w połowie lat ’60 wielkim przebojem we Francji i miała tam swoją francuskojęzyczną wersję. Ren Glaneau był nią zafascynowany i być może chciał powtórzyć jej sukces w Polsce nagrywając ją z polskim, dość wiernie tłumaczonym tekstem. Na pewno odniosła pewien sukces bo do dziś żyje w świadomości ludzi i do dziś jest grana na weselach i wiejskich zabawach. Mało kto jednak zna jej jamajski rodowód. Ciekawostką jest też fakt że w jej nagraniu brali udział między innymi Paweł Brodowski, redaktor naczelny magazynu Jazz i Andrzej Turski dziennikarz i prowadzący Panoramę w programie 2 TVP.
W klubie Lokal 1.08 na żywo od 21.00 będę o tym opowiadał i prezentował te piosenki a całą historię powstania polskiego reggae i ska znajda Państwo w audycji ”Punky reggae party” w niedzielnym paśmie od 15 do 17.00, w której systematycznie takie ciekawostki będą prezentowane. Zapraszam, Sławek Macias.