Wartoprzeczytać
Łódź vs NFOŚ. Miliony na spalarnię do zwrotu
Łódź musi oddać prawie 2,5 miliona dofinansowania Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska. Miasto dostało pieniądze na przygotowania do budowy spalarni śmieci, jednak projekt zakończył się fiaskiem i władze Łodzi rozpoczynają procedurę od początku.

Winą za zaistniałą sytuacją nawzajem obwiniają się radni. Zdaniem Moniki Malinowskiej – Olszowy z Platformy Obywatelskiej to PiS ponosi odpowiedzialność, bo politycy tej partii odwlekali decyzję w sprawie budowy spalarni:Na sesjach rady miejskiej czy teżna komisji ochrony środowiska poprzedniej kadencji, radni Prawa i Sprawiedliwości blokowali możliwość rozwoju spalarni. Traciliśmy cennyczas na rozpatrywanie ich kolejnych pomysłów.
Radni PiS odsyłali projekt uchwały w sprawie budowy spalarni do komisji, bo miasto chciało ją budować w partnerstwie publiczno – prywatnym, a oni chcieli rozważyćbudowę z pieniędzy miejskich. Radny PiS Marek Michalik podkreśla też, że odsuwanie projektu było konieczne, bo władze Łodzi chciały zbudować spalarnie za wygórowaną kwotę:Kiedy pierwszy raz zajrzałem do wniosku, zobaczyłem, że Platforma Obywatelska i prezydent Hanna Zdanowska chcą wybudować spalarnię za półtora miliarda złotych. Wtedy wspólnie z SLD sprzeciwiliśmy się temu, bo można to samo zrobić za 600 milionów.
Zamieszanie wokół spalarni trwało na tyle długo, że firma Dalkia odkupiła od miasta teren na Widzewie, gdzie miała powstać inwestycja. Teraz miasto ma nie tylko zwrócić 2,5 miliona złotych, ale również zacząć procedurę od początku – między innymi znaleźć nową lokalizację dla spalarni, a to będzie oznaczało między innymi nowe konsultacje społeczne.