Wartoprzeczytać
Władza zawsze ma najlepszych fachowców (felieton z 31.01.2013)
Kiedy wertowałem ostatnio gazety moja uwagę przykuła jedna informacja. Nie było to wydarzenie na miarę wielkiego kryzysu, ani „nius” z pierwszych stron dzienników. Ot – zwykła notatka, upchnięta gdzieś pomiędzy innymi, ważnymi dla miasta informacjami. Chodzi mianowicie o to, że jeden z opozycyjnych radny został kilka dni temu zwolniony z pracy w miejskiej spółce, gdzie na stanowisku dyrektorskim spędził ostatnie kilka lat. Okazało się, że ów radny nie wywiązuje się zdaniem zarządu firmy należycie ze swoich obowiązków. Zauważył to prezes spółki, który postanowił zadziałać natychmiastowo i rozwiązał z radnym kontrakt menadżerski. Niby nic ważnego, niby życie toczy się dalej, ale ta sytuacja wiele mówi o sposobie prowadzenia polityki w mieście.
W podobnej sytuacji do zwolnionego radnego może się znaleźć ponad połowa wszystkich łódzkich radnych. Bo aż tylu właśnie rajców jest zatrudnionych w urzędach, spółkach miasta, spółkach samorządu wojewódzkiego, albo w firmach skarbu państwa. Posady przyjmują wszyscy – od prawa, do lewa, rządzący i opozycjoniści. Tych ostatnich chroni prawo, bo żeby zwolnić radnego w trakcie kadencji potrzebna jest zgoda Rady Miejskiej, o którą (jak można się domyślać) łatwo nie jest. Jednak w przypadku radnego o którego chodzi takiej zgody nie trzeba. Został zatrudniony na kontrakcie menadżerskim, a ten to zupełnie inna para kaloszy niż zwykła umowa o pracę. Niby wszystko w porządku, niby wszystko zgodnie z prawem, ale ja czuję niesmak. Po pierwsze radny, który właśnie został zwolniony jeszcze kilka lat temu należał do PO, czyli do partii rządzącej. Jednak kilka miesięcy temu został z niej wyrzucony. I od razu zaczął przeszkadzać. Jakoś trudno mi uwierzyć, że tak nagle zaczął źle wypełniać swoje obowiązki, nie przychodzić do pracy, zawalać spotkania. Przez kilka lat tego nie robił, aż zaczął. Akurat teraz. Nie. W takie przypadki to ja już dawno nie wierzę.
Jest jednak jeszcze druga strona medalu. Sam radny poczuł się oburzony. Uważa, że zwolniono go niesłusznie, że dyrektor nie miał podstaw, że w ogóle cała ta afera to odwet polityczny władz. No proszę! Teraz przypomniało się radnemu, że władza nie powinna zatrudniać i zwalniać z politycznego klucza. Akurat teraz. Kiedy go zatrudniano takich wątpliwości nie miał.
Nie chodzi mi tu o pastwienie się nad kimkolwiek, rozsądzanie kto miał rację, kto zatrudnił a kto zwolnił i czy robił to słusznie czy nie. Chodzi o to, żeby władze Łodzi przestały czarować mieszkańców i w końcu jasno przyznały – w miejskich spółkach zatrudnimy kogo chcemy i na jak długo chcemy i często wykorzystujemy to w grze politycznej. Władza powinna grać w otwarte karty. Więc albo niech się do tego przyzna i wyborcy niech takie zachowanie ocenią, albo zabrońmy w końcu radnym pracować w miejskich spółkach, czy zaprzyjaźnionych urzędach.
Niestety. Czarować się nie będę. Pewnie mój apel ostatecznie trafi w próżnie i nic się w tej materii nie zmieni. A władza przez cały czas będzie nas zapewniała, że dla dobra miasta pracują tylko najlepsi fachowcy. A że ci fachowcy są akurat w partii rządzącej? No cóż. Rządzący widać zawsze mają najlepsze kadry.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |