Popłoch (felieton z 29.05.2015)
Wynik wyborów prezydenckich musiał wywołać w łódzkim magistracie niezły popłoch. Nie chodzi tu jednak o strach przed kolejnymi wyborami samorządowymi. Do nich jeszcze daleko, a nic przecież nie wskazuje na to, żeby stałe poparcie dla Platformy Obywatelskiej w mieście miało w najbliższym czasie spaść. Tu kandydat PO zdobył mocne 61%, co daje włodarzom miasta umiarkowany komfort. Problemem mogą okazać się jednak wybory parlamentarne, które nie wykluczone, że za kilka miesięcy rozsypią warszawską układankę. A ta z kolei dla ekipy prezydent Hanny Zdanowskiej ma ogromne znaczenie.
Gdyby okazało się, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest tylko zapowiedzią klęski PO w wyborach do sejmu i senatu, pod dużym znakiem zapytania stają sztandarowe projekty, na które liczy rządząca w mieście ekipa. O tyle o ile nie jest już zagrożona budowa trasy WZ i dworca Łódź Fabryczna (one zostaną dokończone już na pewno, choć niekoniecznie w terminie), to plany przewiercenia pod Łodzią tunelu, czy zorganizowania w mieście Expo w 2022 roku takie pewne już nie są. Również pieniądze na rewitalizację obszarową, choć obiecane, na razie pozostają jedynie w planach i nikt jeszcze złotówki z puli tych milionów złotych nie widział. Dlatego wizja zmiany rządu, z którym to władze miasta nie będą miały już tak poukładanych i dobrych relacji może przerażać. No bo skoro ekipa, która szykuje się na przejęcie władzy w kraju nic sobie nie robi z głosów płynących z Łodzi na temat przetargu na śmigłowce dla polskiej armii i nie bardzo wierzy w to, że może on dać bardzo potrzebne miastu miejsca pracy, to co może stać się z pozostałymi projektami? Praktycznie wszystko. Tunel może zostać uznany jedynie za fanaberię i łódzką megalomanię, obszarowa rewitalizacja może okazać się bardziej potrzebna na przykład, dajmy na to, na Podkarpaciu, a pomysł organizacji w Polsce Expo może w ogóle nie wyjść poza fazę przygotowania aplikacji. I pomiędzy bajki można sobie włożyć zapewniania lokalnych (lub mniej lokalnych) polityków PiSu, o tym, że zależy im na rozwoju Łodzi i przyciągnięciu do miasta inwestorów. Znając układy panujące w partii ich głos dla warszawskiej centrali znaczy mniej więcej tyle, co dla wyborców paniczne próby Bronisława Komorowskiego przekonania do siebie elektoratu na dwa tygodnie przed drugą turą.
Wyborcza perspektywa nie wydaje się zatem dla władz Łodzi najlepsza i teraz będą pewnie robiły wszystko, żeby jak najszybciej zaklepać dla miasta jak najwięcej. Z doświadczenia po prostu wiedzą, że kiedy w Warszawie, ktoś się bije o władzę, o Łodzi zwyczajnie się zapomina, a potrzeby miasta są na liście najpilniejszych spraw do załatwienia na szarym końcu. Gdzieś za Radomiem i Wałbrzychem.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton 290515 | audio (m4a) audio (oga) |