Proces ws. napadu na bank. “Wymusili przyznanie się do winy”
Przed sądem rozpoczął się proces 18-letniego Mikołaja B. oskarżonego o napad na placówkę ING Bank Śląski na terenie Centrum Handlowego Guliwer w Łodzi. Nastolatek nie przyznał się w sądzie do winy i odwołał swoje wcześniejsze zeznania złożone na policji.
Ten artykułmożesz również przeczytać wmobilnej aplikacji Radia Łódź. Kliknij i dowiedz się więcej.
Mikołaj B. twierdzi, że policja wymusiła na nim przyznanie się do winy, bał się aresztu i chciał wyjść na wolność. Pytany przez policję o motyw wymyślił, że chciał zdobyć pieniądze na prezent dla dziewczyny. Mógł dokładnie opisać strój sprawcy, bo policja pokazała mu wcześniej zdjęcie z monitoringu w sklepie. – Policja mnie zastraszała, że pójdę do aresztu jeśli się nie przyznam. Były święta, osiemnaste urodziny, mam ciężko chorego ojca, który potrzebuje pomocy, więc areszt nie byłby niczym dobrym dla mnie. Chciałem po prostu wyjść. Widziałem zdjęcie tego sprawcy na policji, bo policja mi go pokazywała. Zdjęcie było z datą, godziną, wszystko wiedziałem. Bank to mi podpowiedzieli po prostu. Miałem bluzę z pomarańczowymi elementami, więc po prostu potwierdzili, że mam ten kolor na sobie. Jak spojrzałem na bluzę to wiedziałem, że czarnego banku nie ma, pomarańczowy jest tylko jeden.
Mama Mikołaja jest przekonana, że to pomyłka, którą wyjaśni sąd: – Jeśli pani wejdzie w internet i zobaczy zdjęcie tego chłopaka i porówna ze zdjęciem mojego syna to sprawa będzie jasna. Chcieli wyrównać sobie statystykę i wyrównali. Szkoda tylko, że kosztem mojego syna, bo to jest najbardziej w tym wszystkim upokarzające. Chłopak, który zaledwie skończył osiemnaście lat, wchodzi w dorosłe życie, znalazł się na sali sądowej. To jest nie fair, a przestępca dalej chodzi sobie na wolności.
Kasjerki, które pracowały w banku tego dnia nie były pewne czy oskarżony to ta sama osoba, która dokonała napadu. Podobnie świadek, który miał przepędzić napastnika. Według prokuratury Mikołaj B. wtargnął do banku i grożąc nożem zwrócił się do zaskoczonych pracownic, aby wydały mu “jakieś pieniądze”. W tym momencie do banku wszedł przypadkowy klient, który przepłoszył napastnika. Zdarzenie, które miało miejsce w lipcu zostało nagrane przez kamery monitoringu. Mikołaja B. zatrzymano dopiero w grudniu. Za napad z bronią w ręku grozi do 12 lat więzienia.