Jak student (felieton z 06.02.15)
Każdy, kto studiował, doskonale zna ten schemat. Ostatni rok na uczelni, praca magisterska leży odłogiem, a w głowie wszystko, tylko nie to, żeby zabrać się za pisanie. Spotkania ze znajomymi, jakieś pilne sprawy, które nagle trzeba załatwić, od dawna odkładane na później zajęcia nagle stają się priorytetowe. I dobry humor. Student, który nie może zabrać się za pisanie, do ostatniej chwili wierzy, że jeszcze mu się uda, że przecież nie będzie problemem napisanie pracy w dwa tygodnie, w tydzień, w trzy dni, w 24 godziny. Aż w końcu siada przed biurkiem i nagle okazuję się, że jednak czasu jest bardzo mało i w zasadzie to trzeba brać się nie za pracę, ale za pisanie podania o przesunięcie terminu obrony.

Ci, którzy rządzą teraz Łodzią bez wątpienia studiowali. Jak jeden mąż. I to podejrzewam, że mają na koncie po kilka fakultetów, bo schemat odkładania na później opanowali do perfekcji. Od dawna przecież, kto choć trochę interesuje się życiem miasta, ma prawo przypuszczać, że z budową dworca Łódź Fabryczna się nie wyrobimy. Inwestycja musi się skończyć jeszcze w tym roku, bo inaczej mogą być spore problemy z rozliczeniem pieniędzy z Unii Europejskiej. Tymczasem wykonawca nie przejął jeszcze całego terenu budowy i nawet nie zaczął budować kluczowych dróg, którymi łodzianie do dworca mają dojeżdżać. I co w takiej sytuacji słyszymy od władz miasta? Spokojnie, zdążymy przyciśniemy budowlańców, zepniemy się w sobie i jak wiosną zaczniemy te drogi budować, to wszystko się uda. Termin w kontrakcie mamy przecież wyznaczony, a skoro jest wyznaczony to z pewnością będzie dotrzymany. Kto wie? Być może na początku nawet urzędnicy i Zarząd Dróg i Transportu tak naprawdę przekonywali samych siebie, że tak będzie. Być może nawet wierzyli w swoje zapewnienia i naprawdę uważali, że wszystko się uda. Jak student, który przecież autentycznie wierzy w to, że skoro ma już kwerendę i schemat pracy, to teraz tylko trzeba sklecić kilka okrągłych zdań i wszystko pójdzie jak z płatka. Jednak teraz wątpię, żeby tak było. Ktoś już musiał przecież usiąść do tego biurka i zdać sobie sprawę jak sytuacja wygląda.
Szansa na to, że miasto nie straci dofinansowania z Unii Europejskiej jeszcze jest. Komisja Europejska ma prawo przecież przedłużyć okres rozliczenia w wyjątkowych okolicznościach, na prośbę inwestora. Trzeba tylko do niej o to wystąpić i mocno trzymać kciuki. Bardzo mocno trzymać kciuki tak samo jak student, który składa podanie do dziekanatu o przesunięcie terminu obrony, wymyślając przy tym kilkadziesiąt argumentów dlaczego akurat jego sytuacja jest szczególna i dlaczego dziekan powinien się nad nią pochylić. Jestem zatem przekonany, że władze Łodzi od dawna już piszą nie pracę, ale właśnie takie podanie. Mają tylko jeden problem wciąż nie mogą się publicznie przyznać do tego, że się nie wyrobią.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton 060215 | audio (m4a) audio (oga) |