Wielki błąd! (felieton z 30.01.15)
Jest w Łodzi taki jeden zakład pracy, co panują w nim warunki wręcz nieludzkie. Na przykład pracownicy techniczni muszą w nim przebywać od 8:00 do 16:00, nie mogą opuszczać swoich miejsc pracy, żeby zjeść obiad “na mieście”, a pracodawca wyposażył ich karty dzięki którym może kontrolować kiedy przebywają w firmie. Mało tego! Część z pracowników mieszka poza Łodzią, więc kończąc pracę o 16:00 do rodzin wraca dopiero o 18:00, co całkowicie dezorganizuje im życie rodzinne. Na domiar złego w pokojach socjalnych nie ma nawet kuchenki. No po prostu skandal!

Brzmi jak żart? Też mi się tak wydawało. Ale pracownicy Teatru Wielkiego w Łodzi naprawdę takie argumenty wytaczają przeciwko swojemu dyrektorowi. Miałoby się ochotę powiedzieć witamy w prawdziwym życiu! Dlatego mam taką propozycję. Niech związkowcy, którzy narzekają na tak skandaliczne warunki pracy pójdą podzielić się swoimi problemami z rzeszą łodzian, która codziennie wstaje o 4:30, żeby na 8:00 dojechać do pracy, do Warszawy. Albo niech porozmawiają z każdym pracownikiem prywatnej firmy, którego pracodawca również kontroluje i sprawdza kiedy jest w zakładzie, a kiedy go nie ma. Niech podzielą się swoimi bolączkami z pracownikami dajmy na to fabryki Della, którym podczas 8 godzin przy taśmie, zgodnie z Kodeksem Pracy, przysługuje 20 minut przerwy, więc muszą raczyć się kanapkami przygotowanymi w domu i nie mogą jadać “na mieście”. Niech z nimi wszystkimi porozmawiają i poszukają zrozumienia. W przeciwnym razie wszystkie zarzuty dotyczące skandalicznych warunków socjalnych w Teatrze Wielkim będą brzmiały jak ponury żart i pokażą, że związkowcy żyją bliżej księżyca niż Łodzi. Oczywiście rozumiem, że praca w instytucji kultury to nie praca w księgowości czy przy taśmie. Jednak istnieją gdzieś przecież granice przyzwoitości. W każdej firmie pracodawca ma prawo kontrolować swoich pracowników i wymagać tego, żeby pracowali.
Pracownicy Teatru Wielkiego popełnili nomen omen wielki błąd ustawiając w jednym szeregu zarzuty dotyczące części artystycznej działalności swojej instytucji z tymi socjalnymi. Niewykluczone, że przez to nikt już nie będzie poważnie traktował związkowców i nikt na poważnie nie pochyli się nad być może słusznymi postulatami. Wszyscy będą pamiętać jedynie to, że praca w teatrze to ośmiogodzinny kierat, który dla każdego śmiertelnika jest po prostu codziennością.
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton 300115 | audio (m4a) audio (oga) |