“Mistrz i Małgorzata” na dobry początek
Przez dwa lata gościnnie występowali na Piotrkowskiej, by na koniec 2014 roku powrócić do swojej starej-nowej siedziby. Łódzki Teatr Arlekin gra już na rogu Wólczańskiej i 1-go Maja.
– Bardzo nam zależało, aby właśnie dzień jubileuszu 66-lecia istnienia teatru móc świętować już w nowym budynku mówił dyrektor Teatru Arlekin Waldemar Wolański. I udało się. Dokładnie 27 grudnia odbyła się uroczysta gala jubileuszowa. Pełna niespodzianek.
Arlekin powrócił do korzeni. Na mocy uchwały Rady Miejskiej z 7 maja 2014 roku otrzymał imię swojego założyciela, wieloletniego dyrektora i kierownika artystycznego Henryka Ryla. Zasłużeni członkowie zespołu teatru odebrali honorowe wyróżnienia, ale sam teatr nie pozostał dłużny. Statuetki Arlekina powędrowały do tych, którzy przyczynili się do gruntownego remontu i modernizacji sceny.
Wystawa “Ulica Lalek” krakowskiej artystki Małgorzaty Maćkowiak zainaugurowała działalność “Galerii A.” Ma być to stałe miejsce prezentacji prac różnych artystów. A na koniec nie mogło zabraknąć teatralnej fety. Wieczór wypełnił “Mistrz i Małgorzata”. Tekst zaadaptowany i wyreżyserowany przez Wolańskiego pozbawiony byłwątków religijnych. Zogniskowany był głównie wokółwalki dobra ze złem i uczuciaMałgorzaty do Mistrza.Po świecie Bułhakova oprowadzał widzów, debiutujący w roli aktora teatru lalek, Mariusz Saniternik, na co dzień kojarzony z Teatrem Jaracza. Wcielając się w rolę poety Iwana Bezdomnego był narratorem, który z dystansem wprowadzał widza w historięświty Wolanda (w tej roli Patryk Steczek) i tym samym próbował odnaleźć się w tragikomicznej rzeczywistości.
Jubileuszowy spektakl na pewno był dowodem na nowe sceniczne możliwości Arlekina. Realizatorzy z powodzeniem je wykorzystali. Scena była miejscem metamorfoz. Aktorzy zaprezentowali się w kilku planach: żywym, animując marionetki, a także posługując się dużymi lalkami hybrydowymi wielkości człowieka. Scenografia autorstwa Joanny Hrk była zaś dowodem teatralnej magii. Rekwizyty, meble co rusz zmieniały swoje funkcję i znaczenie. Nie rzadko zaskakując pomysłowymi rozwiązaniami. “Mistrz i Małgorzata” jest takim przykładem wykorzystania techniki scenicznej do celów artystycznych. Tak się starałem dobrać i tytuł i konwencję. Tu nie chodzi o epatowanie tymi możliwościami technicznymi, tylko o to, żeby wynikały one z fabuły uzasadniał Wolański. Dopełnienie stanowiła pełna barw muzyka Piotra Nazaruka. Sama treść została może nieco przytłoczona, ale całość pozostawiła pozytywne wrażenie.
To było prawdziwe święto Arlekina, który w nowy rok wchodzi z entuzjazmem, zapałem i imponującym zapleczem.
Potencjał jest. Trzymamy kciuki.