Koszmar (felieton z 05.12.2014)
Czasem miewam koszmary. Nie często, ale jak już, to są naprawdę przerażające. Budzę się w środku nocy zlany zimnym potem i po chwili oddycham z ulgą na szczęście to był tylko sen. To naprawdę się nie dzieje i można spokojnie iść dalej spać. Ostatnio miałem taki jeden koszmar. Przeraził mnie do reszty, a nade wszystko zdenerwował.
Niech Państwo sobie wyobrażą. Śpi sobie człowiek spokojnie po całym dniu pracy, aż tu nagle wybucha pożar! Płonie kamienica w centrum Łodzi. Niedaleko ulicy Piotrkowskiej i niedaleko budowanego właśnie Nowego Centrum Łodzi. Ogień trawi dach, a płomienie i dym, mimo nocy widać kilka przecznic dalej. Zastępy strażaków uwijają się jak w ukropie. Kiedy jednak gaszą pożogę koszmar się nie kończy. Nie dość, że zostaje zamknięte jedno ze skrzyżowań w ścisłym centrum, co paraliżuje ruch samochodowy w mieście, to jeszcze łodzianie zaczynają snuć podejrzenia. Dziwny zbieg okoliczności, doprawdy. Pusta kamienica, która pod koniec miesiąca zaczyna się palić. Lokatorów już prawie w niej nie ma, bo właściciel wcześniej zrobił wszystko, żeby ich wygonić. Odcinał media, wodę, prąd, gaz, nie przejmując się za bardzo ich losem. I tak budynek stał pusty przez jakiś czas. Nic nie można było w zasadzie z nim zrobić, bo to zabytek. Z kolei działka w takiej okolicy kosztuje przecież krocie. Oj! Przydałoby się jakieś trzęsienie ziemi, które zburzyłoby budynek w jeden wieczór i uwolniło na sprzedaż teren za miliony złotych. Może jakiś biurowiec mógłby tam powstać, albo apartamenty. Kto to wie? W nocnym koszmarze tuż przed wybuchem pożaru podjeżdża pod kamienicę samochód. Przyciemniane szyby i smutni panowie, którzy wchodzą na chwilę do budynku. Pewnie czegoś zapomnieli. Po kilku chwilach wychodzą, a w kilkanaście minut później ktoś wzywa straż pożarną. Rano nadzór budowlany zastanawia się co z kamienicą zrobić czy jej przypadkiem nie wyburzyć. Oczy właścicielowi się świecą, bo w sumie rozwiązałoby mu to sporo problemów. Łodzianie tkwią w korkach, a smutna kamienica wygląda jeszcze bardziej posępnie niż zwykle.
Budzę się nagle, zlany zimnym potem. Patrzę się przez chwilę w ścianę i po paru minutach powinienem odetchnąć z ulgą w końcu to był tylko zły sen. W końcu nic takiego przecież naprawdę się nie zdarzyło. Prawda?
Maciej Trojanowski
Nazwa | Plik | Autor |
felieton 051214 | audio (m4a) audio (oga) |